Historia zatoczyła koło

Kończą nam się sezony w wielu rozgrywkach w regionie, jak i w cały kraju. Czas płynie bardzo szybko. Chwilę temu był wrzesień a już jest maj. Polski Związek Tenisa Stołowego wyznaczył na ten czas ciasne terminy Mistrzostw Polski poszczególnych kategorii. To dobrze. Coś się dzieje. Z Wałbrzycha, gdzie niedawno grali Juniorzy i Juniorki mogliśmy oglądać bezpośrednią transmisję w internecie na niektórych stołach.

Na lokalnym podwórku niektórzy mogli nieśmiało zaglądać na poczynania zawodniczek Cukrownika Chybie, gdzie w tym sezonie można było kibicować Sandrze Hetnał i Karolinie Tokarczyk. To pingpongistki, które wychowały się między innymi na rozgrywkach bielskiej ligi tenisowej. Dla tej ekipy 4 miejsce i raczej nie daje powodów do uśmiechu na twarzy. Panowie z BISTS wylądowali ostatecznie na szóstej pozycji w rozgrywkach 1 ligi.

Dziękuję w tym momencie mojemu koledze, z którym rozmawiałem w tym tygodniu i kilku innym osobom. Wszyscy zainspirowali mnie do tego artykułu. Serdecznie pozdrawiam. Wiecie, o kogo chodzi. Pojawił się tam między innymi temat rozgrywek BBALTS. Mój rozmówca zwracał uwagę, że ta liga jest świetna, mamy w niej zawodników z każdego miejsca południowej Polski. Jest magia. Ale słaba, bo nikt jej nie widzi.

Dlaczego? Jak? Co on mówi? To mówi. Ta liga jest jak głos w puszczy, lub echo w dolinie. Krzyknij, usłysz pogłos echa i nic więcej. Czasami wyskoczą tylko stękający. Oni zawsze się pokażą. Pozdrawiam ich z tej strony bardzo serdecznie. Kochani krzykacze, hejterzy, schowani za zasłoną Nika, anonimowej ksywki. Dziękuję, że objeżdżacie mnie smołą. Bo nikt lepiej od Was nie robił mi w takich chwilach tak dobrej reklamy. Cieszę się, że jesteście. Ściskam. Jesteście w dechę 🙂

To gdzie jest problem? Dlaczego jest taki cicho? Mówię: „nie wiem”. Nie jestem cudotwórcą. To jest problem tenisa stołowego w całym kraju. Ale korzystając z okazji, wypowiadam swoje zdanie. Bo jak to moi antyfani krzyczą: „wolność słowa”! Proszę bardzo. W jednym z ostatnich odzewów na panelu dyskusyjnym ktoś skomplementował moje materiały audio, że takie podobno nudne. Wam więc przygotowałem coś do czytania. Ale jak znam życie: nie dacie rady  całości 🙂 Cóż, hipokryzja w żyłach krąży? Ale ja się przecież nie znam 🙂 Na pewno nie znają się także ludzie, którzy z chęcią słuchali historii Sandry Hetnał, Lucjana Błaszczyka i polskiego tenisa stołowego. Ten materiał docierał w różne miejsca w Polsce i był bardzo dobrze odbierany. Słuchano go również w kilku państwach w Europie. Zachęcam raz jeszcze go jego wysłuchania.

Wracając do tematu. Przy okazji bielskiej ligi – zapomniałem już kiedy to ostatni raz odbył się trening w hali przy ul. Bratków. Jako jeden z użytkowników tejże sali mogę się zastanawiać, czy coś się zmieni w tym temacie w najbliższym czasie. Co też czynię. Ale…to sam już nie wiem. Mój serdeczny kolega opowiadał o tym, jak to nasza dyscyplina sportu jest genialna i ta liga jest cudowna…ale nikt z zewnątrz o niej nie wie…to o co chodzi? Bo ja nie widzę, aby środki masowego przekazu nadawały relacje z naszych wydarzeń. Dlaczego?

Puśćmy teraz wodze fantazji, ruszmy wyobraźnią. A więc: idzie sobie dwóch mężczyzn lasem. Oboje trzymają w ręce gorącokrwiste napoje w butelkach, prawie puste. Na rozstaju dróg widzą, jak kołysze się na drogach pewna kobieta. Podchodzą do niej z radosnymi wyrazami twarzy. Pierwsza wymiana zdań: – Hej, hej. Chyba była dobra impreza, hehe. Jak masz na imię? Po szybkich dwóch obrotach wobec własnej osi niewiasta otwiera buzię i mówi: Yy…yyy….Czeeśćć. Mam na imię Historia i właśnie zatoczyłam koło! Dwóch mężczyzn wyraźnie zaskoczonych otworzyło oczy tak szeroko, jak mogą i znów pytają: Cooooo?

Historia zatoczyła koło. Ale zanim tu dojdziemy, cofnijmy się trochę. Pamiętam, jak chodziłem do szkoły…haha….nie. Co za dużo to nie zdrowo. Około 2007 roku założyłem w internecie pierwszą stronę internetową. Nic nie wiedziałem o tych sprawach. Pomyślałem, że warto tam wsadzić bielski pingpong. Pojechałem do bbosir, pokazałem projekt z pytaniem, czy ośrodek będzie pomagać? Odpowiedź: tak. No to jazda. I z miesiąca na miesiąc, roku na roku uczyłem się tego rzemiosła. Jak patrzę dziś jak to wygląda – nie zrozumiecie tego 🙂 Byłem w tzw. internetowych kamieniołomach. Ale chciałem promować ten sport. Nawet jeździłem z miejscowymi zawodnikami z bists na ich mecze. Pamiętam, jak grali baraże z Granitem Strzelin. Moja witryna już wtedy była mocna i moje materiały i akcje promocyjne przyprowadziły na mecz o 1 ligę pełną halę przy ul. Bratków. Pierwszy raz przy tenisie stołowym były tam tłumy i ostatni, do dzisiaj.

Wiadomości pojawiały się różnie. Co 2,3 dni. Były też okresy wzmożonej aktywności codziennie. Cztery lata pracy zbudowały więc niezłą markę mojej stronie, którą można już było nazywać portalem. Zakres tematyczny cały czas się powiększał. Były wiadomości właściwie z całego Podbeskidzia. Do 2011 roku, kiedy to na rynku pojawiła mi się konkurencja….hahahaha….Teraz się z tego śmieję, bo dało mi to doświadczenie dużo dobrego.

Pewna grupa osób stworzyła drugą stronę internetową o rozgrywkach organizowanych przez miejską spółkę w jednej hali sportowej. Wydaje mi się, że jedna wystarczy. To był wynalazek na cały kraj. W żadnym innym mieście w Polsce nie otworzono dwóch takich samych stron do promocji tenisa stołowego (między innymi z tej samej hali sportowej). Ale ktoś potrzebował też się wpakować na rynek. A ten „rynek” miał długość i szerokość obiektu przy ul. Bratków. Pomysł karkołomny od samego początku. Bo jak mają pracować dwa ośrodki z jednym zestawem protokołów dostarczanych przez Miejski Ośrodek Sportu? Nie da się. Pozbawiono mnie tej szansy spokojnej pracy. Zamknąłem portal i ten czas mogłem poświęcić w pełni pracy w redakcji Sportowe Beskidy. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Takie życie. W brutalny sposób wyrzucono mnie z rynku. Myślałem więc, że tamta grupa będzie miała lepszy pomysł na ten segment prasy. Zastosowali taktykę znaną z salonów politycznych. Część czytelników ją zna: „Teraz K…. My”. No to panowie weszli, oskarżają mnie o plagiaty wprowadzanych do sieci wyników od publicznego organizatora. Śmieję się do rozpuku, jak to wspominam. Szczególnie, gdy moja konkurencja skopiowała cały model biznesowy ode mnie. O czym mowa? Model strony internetowej, grafika, itd. Nie będę pisać szczegółów, nie czas i miejsce.

Grupa ruszyła. Ale…z tak wielką mocą, jaką wystartowali, tak szybko chęci im oklapnęły. Z dużej chmury mały deszcz, jak to mówi powiedzenie. I z roku na rok na stronie mojej konkurencji w zasadzie nic się nie działo. Co mówił też mój kolega. Postanowiłem w tym roku wrócić z daleka. Nabrałem większego doświadczenia na rynku prasowym. I co wyszło? Przetestowałem model działania promocyjnego tenisa stołowego. W 10 dni prowadzonej w kwietniu kampanii na facebooku zanotowałem następujące wyniki i wnioski. Dzisiaj działania promocyjne prowadzi się tam, gdzie są ludzie. A są oni w internecie na portalu facebook. Zaglądając w statystyki odwiedzin i zasięgów wiadomości portalu z około 10 przy starcie kampanii, po intensywnej pracy 10 dni było już ponad 5000 zasięgu dotarcia wiadomości dla strony bists.pl

Widząc, że na stronie internetowej nic się nie dzieje, dostaję potwierdzenia swojej tezy, zadzwoniłem do właściciela tej witryny z propozycją przejęcia jej. Mam pomysły na rozwój. Mieliśmy dwie rozmowy. W pierwszej zaproponowałem takie działanie. Drugiej – już nie było. Przypomina mi się w związku z tym jeden dowcip: Kowalski spotyka po 10 latach Iksińskiego i pyta go: Stary, co u Ciebie? Jest ok? Coś nie za dobrze wyglądasz? – Wiesz…piję już 10 lat i nie wiem, czy przerwać, stoję w miejscu, smakuje, ale stoję w miejscu. Kowalski mówi: – musisz iść na odwyk, pomogą, zostaw alkohol. Iksiński: – Nie. Nie zostawię tego. Piję już 10 lat i nie mogę przestać.

Mój dawny portal lokalny mógłby dzisiaj być znany na cały kraj, ale coś go pogrzebało. Nie mam żalu o to. Wcale. Bądźmy dorośli. Zastanówmy się zresztą: czy ktoś zajmowałby swoją uwagę słabeuszem? Walczy się z reguły z czymś mocnym. Skoro więc zarzucono sidła na mój portal, musiałem bardzo mocny. I dziękuję za docenienie. Bo realizowałem się dalej, w innych miejscach. Dzięki temu nabyłem cennego doświadczenia w pracy z ludźmi. Kiedy ja wchodzę na stronę, coś się dzieje, jak znikam, nie dzieje się nic. Stronka widmo? Właściciel nie chce rozmawiać na jej temat. Widmo więc stoi i wieje pusty wiatr. W porządku. Jest dobrze. Szkoda tylko, że ludzie przez te 6 lat nie dostali nic lepszego w zamian. I w tym miejscu zakończę ten wątek. Bo to zabawne. Wyrzucono mnie z internetu, abym już nie pisał, a teraz ja nadaję na stronach konkurencji, która mnie wyrzuciła.

Cały czas jest ogromny potencjał na zbudowanie marki wokół tenisa stołowego na południu Polski. Ale to nie będzie trwało wieczność. Zawodnicy się zestarzeją, nie przyjdzie nikt nowy ich miejsce i dyscyplina w sposób naturalny umrze. Przypominam raz jeszcze o nagraniu audio, które nadałem w kwietniu o naszym tenisie stołowym. Tam również do refleksji wiele spraw pozostawiam dla słuchaczy. Sandra Hetnał i Karolina Tokarczyk już z bielskiej ligi odeszły. Dziewczyny z PSKS Beskidy wiecznie młode nie będą i kiedyś w 2 lidze grać przestaną, więc kiedy ludzie zaczną regularnie im kibicować podczas ich meczów? Tematów jest mnóstwo, nie mamy na to jednak miejsca.

To trochę tak, jakby powiedzieć kobiecie komplement: „Ma pani ładną bluzkę”. Dobre, ale na pół gwizdka. A co z kobietą? Powiedziałeś, że ma fajny ciuch, a co z nią samą? Mam wrażenie, że tenis stołowy płynie trochę na tej samej łódce, jak ta kobieta. Niby taki fajny, ale co z tego? Płynie, płynie, nikt go nie widzi, niektórzy doceniają, ale co dalej?

To by było na tyle. Temat do dyskusji dla każdego otwarty. Pozdrawiam serdecznie moich fanów i antyfanów. To mój ostatni artykuł na tej stronie internetowej. Historia zatoczyła koło. Ten materiał jest podziękowaniem dla grupy, która w 2011 roku otworzyła tę stronę. Moja wdzięczność po latach. Musiałem to wszystko opowiedzieć, by ta wdzięczność miała sens. Aha, dziękuję raz jeszcze tym osobom, z którymi rozmawiałem w 4 oczy w marcu i kwietniu, które powiedziały wprost, że materiały, jakie przygotowywałem bardzo im się podobały. Świetnie było dla Was pracować. Do zobaczenia przy stołach.

Dodaj komentarz

Przewiń do góry